Moja szalona teoria o dwóch A-Teamach

Hej! :)
Po obejrzeniu ostatniego odcinka wpadłam na bardzo szalony pomysł. Wiem, że dla niektórych wyda on się żałosny, bez sensu i całkowicie do bani, ale mimo całego tego szaleństwa uważam, że jest w nim pewien urok i w sumie mogłabym zgodzić się na takie zakończenie.

Jestem pewna, że nie tylko ja zaczęłam się nad tym zastanawiać i wielu z Was zadało sobie w końcu pytanie: czy aby w PLL nie działają dwa A-Teamy? 

Proszę abyście podeszli do tej "teorii" z odrobiną luzu i dystansu. Tym bardziej, że nie jest dopracowana, więc nie brzmi zbyt doskonale i przez to jest krótka. Są to głównie moje ogólne przemyślenia, pomysły, więc nie wiem czy tak naprawdę można nazwać to jakąkolwiek teorią. Teoria, którą teraz opiszę nie jest tą jedyną, w którą wierzę całym sercem. Nie. Ona jest po prostu szalonym wytworem mojej wyobraźni, czymś co powstało, gdy miałam zbyt dużo wolnego czasu i gdy zastanawiałam się nad różnymi zakończeniami PLL. Dlatego podejdźcie do niej z uśmiechem na ustach tak jak ja to robię :)

Wszystko zaczęło się od tego, gdy dowiedzieliśmy się kim naprawdę jest Clark. W 6x09 okazało się, że jest tajnym agentem, który ma za zadanie złapać Charlesa. A jeszcze w poprzednim odcinku widzieliśmy, jak spotkał się w jakimś magazynie/hali z Rhysem.

Moja teoria polega głównie na tym, że istnieją dwa A-Teamy: dobry i zły.

Na czele dobrego A-Teamu stoi Charles. Charles tak naprawdę nie próbował utopić w wannie Alison, a jedynie jej pomóc. Troszczył się o swoją siostrę i chciał dla niej jak najlepiej. Bywał chwilami dziwny, ale Kenneth od samego początku źle interpretował jego zachowanie. 

Charles uciekł z Radley. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Być może miał dość tego, jak go tam traktują i dlatego namówił Jessice aby pomogła mu sfałszować własną śmierć. W trakcie swojego pobytu w Radley Charles dowiedział się, że Alison jest prześladowana przez kogoś, kto nazywa siebie "A". Bał się o swoją siostrę i był to kolejny powód, który napędził go do ucieczki. Zamieszkał w domu ciotki Carol, ponieważ dzięki temu mógł być bliżej domu i monitorować całą sytuację. Próbował dowiedzieć się czegoś o prześladowcy Alison i rozpoczął własne śledztwo. Chronił Kłamczuchy i Alison, jak tylko potrafił. W pewnym momencie zaczął naśladować drugi A-Team aby poznać osobę, która jest odpowiedzialna za prześladowanie dziewczyn. Dołączył do nich i próbował przeniknąć jak najwyżej, jednak w pewnej chwili coś poszło nie tak i musiał się wycofać, a w końcu zacząć ukrywać, bo i jemu groziło z ich strony wielkie niebezpieczeństwo. Zły A-Team wrobił Charlesa i sprawił, że wszyscy zaczęli traktować go jak zło totalne. Dlatego Kłamczuchy znalazły tyle wskazówek, które prowadziły do niego i przemawiały na jego niekorzyść. Jednak Charles nie poddawał się i nadal próbował chronić dziewczyny. Zaczął współpracować z grupą Carissimi i Rhysem, dzięki któremu udało mu się załatwić stypendium dla Hanny. Rhys i Charles przyjaźnią się, lecz Rhys robi wszystko to czego nie może robić Charles nie ujawniając się przy tym. Pomaga również Kennethowi i to dlatego był u niego w domu. Być może próbował wtajemniczyć go w całą sprawę, ponieważ Charles miał tej nocy ujawnić się Alison. 

W promo 6x10 widzimy jak A stoi na dachu i próbuje skoczyć (?). Tak naprawdę nie jest nim Charles a ktoś z członków drugiego A-Teamu, czyli tego złego i to dlatego nie widzimy jego twarzy. Dobre A ujawniło się Alison. Złe A nadal będzie prześladowało Kłamczuchy po przeskoku czasowym.
To również nie Charles uderzył wtedy Alison kamieniem. Zrobił to ktoś inny.

Nie pytajcie mnie co w takim razie będzie działo się z Charlesem. Być może Kłamczuchy nigdy nie dowiedzą się o tym, że je ochraniał albo dowiedzą się, ale znacznie później.
Tak czy siak, złe A wygrywa.
Marlene była szczera, gdy stwierdziła, że poznamy A. Nie sprecyzowała jedynie które A.
Jak widzicie, teoria jest bardzo ogólna. To tylko zarys całego pomysłu, który szczerze mówiąc i dla mnie jest trochę niedorzeczny, ale jako że nigdy nie spotkałam się z niczym podobnym, to chciałam się nim z wami podzielić.
Jak już pisałam wyżej, nie przykładam do tej teorii jakiejś szczególnej wagi, ale taki pomysł zagościł w mojej głowie przez jakąś sekundę, więc postanowiłam o nim napisać. Tym bardziej, że finał tuż tuż, więc potem nie będzie już kiedy.
Może ktoś z Was wpadł na coś równie szalonego i też chciałby się podzielić?
Piszcie śmiało w komentarzach. Jak nie teraz to kiedy? :)