Witajcie :)
Mam nadzieję, że obejrzeliście już najnowszy odcinek. Jeśli tak, to zapraszam na podsumowanie.
Mam nadzieję, że obejrzeliście już najnowszy odcinek. Jeśli tak, to zapraszam na podsumowanie.
*HANNA*
Przez cały odcinek Hanna była zirytowana i rozgniewana. Nie chciała zorganizować przyjęcia z okazji zaręczyn. Z jednej strony nie dziwię się. Za sprawą nowego prześladowcy sytuacja zrobiła się niekorzystna i nieciekawa i ja również nie miałabym ochoty na imprezowanie. Z drugiej strony, wszyscy wiemy, że nie to zdecydowało o niechęci Hanny, lecz jej niepewność względem Jordana. Hanna nadal nie jest pewna czy kocha swojego narzeczonego czy Caleba i stąd ten brak ochoty do świętowania. Widać, że cała sytuacja ją przerasta i Kłamczucha kompletnie się pogubiła.
Skoro mowa o przyjęciu, muszę się zgodzić z Ashley. Hanna i pozostałe Kłamczuchy nieładnie potraktowały Mone. Wiem, że Mona ma wiele na sumieniu, nie jest aniołem i zapewne nadal może kombinować i pogrywać z dziewczynami, ale przyznam, że przez chwilę jej współczułam. Na jej miejscu czułabym się, jak piąte koło u wozu.
Możliwe, że scenarzyści tylko z nami pogrywają i okaże się, że Mona nie knuje przeciwko Kłamczuchom, a wręcz przeciwnie. stara się im pomóc. Jednak póki co, wszystkiego można się po niej spodziewać.
Ale fakt faktem, prezent dobrała świetnie i od razu widać kto tu znał Hanne najlepiej.
Nie wiem czy tylko ja to zauważyłam, ale w trakcie gry z pytaniami, nie mieliście wrażenia, że pozostałe dziewczyny nie znały żadnej odpowiedzi i kompletnie nic nie wiedziały o życiu Hanny? Co prawda zdążyło paść tylko jedno pytanie, ale jestem pewna, że waz z kolejnymi, okazałoby się, że żadna z Kłamczuch nie zna szczegółów związku z Jordanem. Myślę, że Hanna to zauważyła, było jej głupio i niezręcznie i dlatego dla rozładowania atmosfery wypaliła z tą wódką.
*EMILY*
Podobała mi się Em w tym odcinku. Podobnie, jak w poprzednim, wzięła sprawy w swoje ręce i zamiast czekać na kolejny atak, podjęła inicjatywę i spróbowała samodzielnie rozwiązać zagadkę. Dziwię się tylko, że pozostałe dziewczyny nie chciały jej towarzyszyć w podróży do zakładu.
Podziwiam jej odwagę, bo ja widząc tylu harlejowców, nie wiem czy weszłabym do środka i jeszcze zadawała pytania. Tym bardziej, że ich miny mówiły jasno, że nie jest tam mile widziana i lepiej aby szybko stamtąd zwiewała.
Myślę, że warto docenić jej postawę mimo, że z drugiej strony była trochę naiwna. Kto wie co by tam na nią czekało i czy znów nie próbowano by jej skrzywdzić.
Na szczęście, dzięki informacjom zdobytym przez Arie i kompletnemu zbiegowi okoliczności, Em dowiedziała się kim była osoba, która dzwoniła do Charlotte w noc jej zabójstwa. Po raz kolejny muszę przyznać, że Em podobała mi się w scenie z Moną. Dawno nie widzieliśmy jej tak zdecydowanej i pewnej siebie. Nawet Mona czuła do niej respekt i zapewne od razu wsiadła do auta, jak kazała Emily.
*SPENCER*
Spencer borykała się z konsekwencjami przecieku informacji. Za wszelką cenę próbowała bronić Caleba, który przyjął całą winę na siebie. Uwielbiam ich wspólne sceny, gdy jedno stoi murem za drugim i próbują chronić siebie za wszelką cenę.
Cieszę się, że nie posłuchała swojego pożal się Boże ojca i nie odwróciła się plecami do Caleba. Czy tylko mnie ojciec Spencer wydaje się kompletnym dupkiem? Powinien zapamiętać raz na zawsze, że Spencer jest już dorosła, ma swoje własne życie i nie będzie go podporządkowywać przez jego widzimisię. Rozumiem, że to na potrzeby kampanii itd., ale czy zawodowa kariera jest dla niego ważniejsza od szczęścia córki? Spencer miała rację. Wyszedł na kompletnego hipokrytę, gdy zaczął oskarżać Caleba. Sam ma wiele sekretów za uszami i podłych zachowań, więc jakim prawem wyjechał jej z respektowaniem systemu wartości rodziny Hastings? Zagotowałam się wtedy. Cieszę się, że Spencer go wyśmiała.
Mam problem ze zinterpretowaniem uczuć Spencer. Jestem pewna, że zadurzyła się w Calebie, ale chwilami kiedy patrzy na Toby'ego, to jej wzrok jest smutny i jakby stęskniony. Nie wiem czy nadal coś do niego czuje czy to zwykły sentyment i żal, że ich relacje są teraz tak chłodne. A może wyrzuty sumienia z powodu tego w jaki sposób się rozstali?
A propos, mogliśmy zobaczyć retrospekcje zerwania Spoby'ego. Jak nie znosiłam tej pary i Toby'ego, tak przy tej scenie było mi go bardzo szkoda, a na Spencer byłam potwornie zła. Miałam wrażenie, że ważniejsza jest dla niej kariera niż miłość. Nie dziwi mnie już złość Toby'ego, bo ja na jego miejscu również byłabym zła. Dzięki retrospekcji dowiedzieliśmy się jednej ciekawej rzeczy. Toby i Spencer podejrzewali wpadkę. Nie powiedziano nom wprost co pokazał test, ale ich późniejsza rozmowa sugerowała, że okazał się negatywny, lecz jeśli Spencer zaszłaby w ciążę, to zdecydowaliby się na aborcję. Ogromnie mnie tym rozczarowała. Rozumiem, że z jednej strony czuła się przytłoczona, miała natłok pracy na studiach, ale żeby z tego powodu decydować się usunąć ciążę? Staram się to zrozumieć, ale jakoś nie potrafię. Może Spencer wiedziała, że na rodzinę nie będzie mogła liczyć, bo znając Hastingsów to pierwsze co, wytknęliby jej to, że zmarnowała karierę zawodową i jeszcze sami zawieźliby ją do kliniki.
Coraz bardziej cieszy mnie związek Toby'ego z Yvonne. Nie dlatego, że nie przepadałam za Spoby'm, ale dlatego, że mam nadzieję, iż znajdzie odpowiednią dla siebie osobę, która zdoła go docenić, uszczęśliwić i stworzy z nią rodzinę o jakiej marzy.
Cieszę się, że Spencer zadzwoniła do Yvonne. Mimo tego co się stało, postanowiła okazać jej wsparcie i uważam, że to dość odważny krok skoro biorąc pod uwagę przeciek.
*ARIA*
Kolejna zamotana uczuciowo postać. W tej chwili tylko Em wydaje się stabilna pod tym względem.
Aria - z jednej strony ma chłopaka co do którego podobno dokonała wyboru i którego podobno jest już pewna, a z drugiej strony, gdy tylko widzi Ezrę, to jej oczy od razu nabierają blasku.
Mimo, że strasznie mi szkoda Liama, Aria denerwuje mnie ze swoją niepewnością, to bardzo polubiłam w tym odcinku Ezrie. Jestem pewna, że jeżeli któraś z par ma do siebie wrócić, to będą to właśnie oni. Świetnie się ze sobą dogadują, rozumieją siebie jak nikt inny, znają na pamięć swoje potrzeby i uczucia. Wsparcie jakie Ezra okazywał Arii, gdy wylądowała w szpitalu, było nieocenione i z jednej strony, jak pisałam wyżej, było mi szkoda Liama, a z drugiej miło oglądało się wspólne sceny z Ezrą.
Zauważyliście, że Ezra przyniósł tę samą bluzkę, w której Aria spała, gdy byli jeszcze razem?
A kiedy pojawił się Liam, to miałam wrażenie, że jest tam kompletnie zbędny. Aria i tak nadal była wpatrzona w Ezre i bardziej pragnęła jego obecności. Na jego widok bardziej się uśmiechała.
Fajny ten odcinek :) W podsumowaniu brakuje mi wypadku podczas imprezy :/
OdpowiedzUsuńI ten dziwny pracownik warsztatu....
AAAAAAAAAAA jeśli chodzi o niewiedzę dziewczyn podczas konkursu, podejrzewam, że żadna o sobie niewiele wie i co się z nią działo podczas tych 5 lat nieobecności. Myślę, że nie utrzymywały zbyt mocno kontaktu. Dlatego też niewiele wiedzą o związku H&J ale też o każdej innej. Trafiły z powrotem do Rosewood, bo chciała tego Ali. Tak naprawdę mają spore braki w znajomości i każda z nich ma wiele sekretów.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ich niewiedze też wynika z faktu, że Hanna im nic takiego nie opowiadała. Myślę, że wybrała Jordana, bo pasował on do jej życia, ale nie żeby była tak bardzo zakochana i gadała cały czas jaki on słodki jak się oświadczył itd. Natomiast Hanna cały czas ignoruje jego telefony i ogólnie w rozmowach nie wspomina o nim. Nie wydaje się zakochana...
UsuńNiby tak, ale to było proste pytanie. Nawet w głupim mailu można napisać "Hej poznałam fajnego chłopaka w ...". Nie wiem wszytskiego o chłopakach moich przyjaciółek, ale wiem gdzie się poznali ;)
UsuńZgadzam się z ostatnim anonkiem. To nie było jakieś szczegółowe pytanie, raczej ogólne, na które odpowiedź pasowałoby znać
UsuńA ja nadal twierdzę, że niewiele o sobie wiedzą i nie utrzymywały kontaktu :)
UsuńWie ktoś może z którego odcinka jest trzeci gif od końca?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń5x05
UsuńJak dla mnie zachowanie Spencer było jak najbardziej trafione. Dziewczyna w 100% zdawała sobie sprawę jak ciężką sprawą byłaby aborcja i w pełni rozumiała okrucieństwo tego, ale nie można zapomnieć, że jest ona bardzo ambitna. Wiele razy poświęcała własne zdrowie, aby osiągnąć cel w ciąży a później z dzieckiem nie była by w stanie dokończyć studiów na które jej rodzina pewnie dużo wydała. Za to wkurzył mnie bardzo Toby, cały czas miał do niej pretensje i całkowicie ignorował fakt, że jest w rozsypce zamiast ją wspierać.
OdpowiedzUsuńUwazam, ze nie jest niemozliwym miec dziecko i skonczyc studia. Owszem wymaga to wiecej pracy, ale no blagam...
UsuńI coz... Jestem dziewczyna, ale na jego miejscu jakby moja dziewczyna chciala ewentualnie usunac MOJE tez dziecko to tez bym miala pretensje. To zycie! Stworzone z ich obu. Skoro by je zrobili to czas podjac odpowiedzialnosc. Moze i trzebaby bylo sie starac bardziej i byloby ciezej nie raz... Ale to ich dziecko i po latach zrozumieliby, ze to zapewne cos lepszego co ich spotkalo niz szczyt kariery zawodowej (ktorej wg mnie nie naezy wykluczac tylko z powodu ciazy- to XXI wiek!).
Nigdy nie rozumiem takiego gadania, że po latach by zrozumieli....skąd to możesz wiedzieć? Nie każdy w danym momencie jest gotowym na dziecko. Spencer miała racje. Nie mieszkali razem, Toby chciał jednak zostać w Rosswood. Przykro mi ale odpowiedzialność za ciąże zwłaszcza na początku spada jednak na dziewczynę. Nie chodzi mi tu o opinie innych tylko o to że kobieta musi nosić to dziecko, nie zawsze czuje się super w czasie ciąży i po porodzie. Miała przekreślać całe swoje dotychczasowe życie, bo chłopak w tym momencie stwierdził, że chciałby mieć to dziecko? wybacz ale znam wiele par, gdzie po kilku nieprzespanych nocach facet stwierdził, że to nie dla niego. Także ja bym nie oceniała Spencer tak surowy, a niestety my Polacy mamy to w często w zwyczaju...
UsuńZgadzam się z tobą i rozumiem Spencer że to nie był odpowiedni czas na dziecko.Btw Toby tak mówił że to też jego dziecko i może się przenieść i mogą zamieszkać rzem bla bla bla ale pewnie w końcu by go to wszystko przerosło i zostawił by Spencer samą z dzieckiem.
UsuńDlaczego Hanna nie zaprosiła na swoją imoreze Alison?
OdpowiedzUsuńAlison wyjechala z miasta :)
UsuńBardzo podoba mi się terażniejsza relacja Ezrii ale chciałabym, żeby jednak byli razem.
OdpowiedzUsuń"Coraz bardziej cieszy mnie związek Toby'ego z Yvonne. Nie dlatego, że nie przepadałam za Spoby'm, ale dlatego, że mam nadzieję, iż znajdzie odpowiednią dla siebie osobę, która zdoła go docenić, uszczęśliwić i stworzy z nią rodzinę o jakiej marzy. "
OdpowiedzUsuńHmm... Piszesz to tak jakbys uwazala, ze Spencer nie jest osoba, ktora boglaby go uszczesliwic i docenic. Potepiasz jakgdyby zachowanie Spencer przez to, ze mozliwe, ze usunelaby ta ciaze, ale zapominasz, ze Yvonne wlasnie dokladnie to zrobila. I mimo, ze nie bylo to dziecko Toby'ego to nadal to zrobila. Wiec czym jest lepsza od Spencer?
Nie chce oceniac zadnej z nich, ale to nie fair uwazac, ze Spencer to ta zla bo chciala to zrobic a Yvonne nie.
dokładnie!
UsuńNie chodziło mi o to akurat. Mowilam tutaj o tym, że mają odmienne poglądy, systemy wartości. Spencer postawiła wyżej kariere i okej, rozumiem to. Ale teraz Toby znalazł dziewczynę z która chce stworzyć rodzinę i to również jest okej
UsuńSzczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego twórcy tak to układają. Żeby ludzie gadali? Żeby były emocje? Bo ja nie wierzę żeby to sie tak skonczylo. Wg mnie jeśli oni wszyscy nie wrócą na swoje miejsca to wszystko co było okaże się nieważne. Wyobrażacie sobie ze blair miałaby nie być z chuckiem? Tak samo jest tutaj. Wiec mam nadzieje ze to jest tylko budowanie napięcia żeby nie było nudno w relacjach a potem będzie happy end ;)
OdpowiedzUsuńA nie uważacie,że ten dziwny mężczyzna z warsztatu nie był podobny do Creepy Harold?
OdpowiedzUsuń