Wypunktowanie 6x20

Dzień dobry Kochani :)
Zapraszam Was na kolejny post podsumowujący odcinek finałowy.

1. Para odcinka.

Spoby.

Nie lubiłam ich jako pary, ale ich sceny z tego odcinka były niesamowite. Zapomnieli w końcu o przeszłości, nieudanym związku i zachowywali się jak dwójka starych, dobrych przyjaciół. Uśmiechałam się przy każdej ich scenie.

 

2. Ironia odcinka.

Pojawienie się kolejnego A - A.D. Niedługo dojdziemy do 10 pokolenia wstecz w rodzinie DiLaurentisów. Szkoda, że Kłamczuchy mają z nim niewiele wspólnego a są najbardziej prześladowane.

3. Najdziwniejszy moment.

Scena, w której Toby po raz kolejny został określony "pretty eyes". Co to znaczy? Czy mamy szukać kolejnych wskazówek?

Ciekawostka: starszą Panią z gifa jest mama Marlene.

4. Najbardziej niezręczna scena.

Wymiana spojrzeń Arii i Emily, gdy zarówno Spencer, jak i Hanna zapewniają o swoim zaufaniu do Caleba. Mina dziewczyn mówi wszystko.

5. Najsmutniejsza scena.

Oczywiście zerwanie Haleba.

 

6. Najśmieszniejszy moment.

W tym odcinku nie było jako takich zabawnych momentów, ale gdy zobaczyłam poniższą scenę to naprawdę się roześmiałam.

 

7. Kłamczucha odcinka.

Spencer.

Za to, że znów była starą dobrą Spencer, która bierze sprawy w swoje ręce.

8. Najbardziej wzruszająca scena.

Rozmowa Hanny i Caleba o ich związku. Oboje ogromnie przeżyli rozstanie.

9. Rozwiązana zagadka.

Cece Drake była adoptowaną córką Jessicy. Jej prawdziwą matką była Mary Drake, a Elliot pomagał jej w prześladowaniu Kłamczuch.

 

10. Zaniechany wątek.

Skąd Elliot zna Charlotte? Poznali się w trakcie terapii czy już wcześniej?

11. Najlepsza postać drugoplanowa.

Elliot.
O wiele bardziej przekonuje mnie w roli czarnego charakteru i uważam, że jest dużo ciekawszy od Mary.

12. Postać odcinka.

Elliot.

Z tych samych względów, które opisałam wyżej.

13. Najbardziej intrygująca postać.

Znowu Elliot.

Ciekawi mnie dużo bardziej niż wątek Mary. Założę się, że to on majstrował przy butach Ali, aby trafiła do szpitala.

14. Najbardziej urocza scena.

Nie potrafię wybrać jednej, ale podobały mi się wszystkie sceny z udziałem Ali i Emily. Dziewczyny już dawno nie okazywały sobie tak wiele troski i wsparcia.

15. Postać, której było mi najbardziej żal.

Ali.

Wahałam się pomiędzy nią a Spencer, ale to Ali po raz kolejny musiała przejść przez piekło, którego końca do tej pory nie widać. 

16. Ulubiona scena.

Współpraca Mony ze Spencer i Tobym i przeszukiwanie korytarza The Radley. 

Nie wiem, jak Wy, ale ja uważam, że ktoś specjalnie zostawił tam dokumenty o Mary, aby Kłamczuchy dowiedziały się o niej. To nie przypadek, że leżały tam tylko jej dokumenty. Ktoś ewidentnie chciał aby ujrzały światło dzienne, a to znaczy, że jest trzecia osoba, która działa przeciwko Mary.

17. Najbardziej irytująca postać.

Caleb.
Najpierw zdenerwował mnie, gdy zdradził Spencer. Potem, gdy nawrzeszczał na Mone.

18. Najbardziej szokujący moment.

Zdjęcie maski.
Sądziłam, że skoro widzimy Wildena to Marlene przywróciła go jakoś zza grobu, a nie że pod spodem krył się Rollins.

19. Pytanie odcinka:

- co się stanie z Hanną?

- czy to już koniec Spaleba?

- czy Elliot i Charlotte mieli romans?

20. Najbardziej przerażająca scena.

Charakteryzacja Mary nic a nic mnie nie przerażała, a jedynie wywoływała we mnie uśmiech. Uważam, że kompletnie im się nie udała, dlatego dla mnie najbardziej przerażającymi scenami były te sceny z udziałem "Wildena".

21. Najlepsza stylizacja.

Aria.

Bardzo, ale to bardzo podobała mi się koszula Arii. Z jednej strony wygląda delikatnie i elegancko, a z drugiej luźno i od razu przykuwa uwagę. Do tego ma śliczny, rzadko spotykany kolor.

22. Najgorsza stylizacja.

Ali.

Jej ubranie znowu było rozlazłe i w żaden sposób nie podkreślające figury.

23. Powroty.

Chociaż powrót był tylko chwilowy i nieprawdziwy, to chociaż przez chwilę mogliśmy znów zobaczyć Wildena.

24. MVP odcinka otrzymuje...

Spoby.

Za wspaniałe i urocze sceny, których mogliśmy być świadkami.

Ogólna ocena odcinka:

7/10.

Brakuje mi dawnych finałów, na które czekało się z podekscytowaniem i które oglądało się w ciągłym napięciu. Ten odcinek nie był taki, ale nie był też nudny. Niestety głównie za sprawą Rollinsa i Mary, którzy wnieśli do PLL kolejne tajemnice i dostarczyli nam dreszczyku emocji.