Witajcie,
Ostatnio dodałam wielki spoiler Marlene odnośnie ślubu jednej z par. Dzisiaj mam dla Was kolejną wiadomość, którą podzieliła się z nami Marlene.
Na swoim koncie na Twitterze dodała kwestię, którą Toby będzie wygłaszał w jednym z kolejnych odcinków.
"Znałem kiedyś dziewczynę, która mawiała 'nadzieja rodzi wieczne cierpienie' ".
Powyższy tekst odnosi się oczywiście do Spencer. To są jej dawne słowa.
Kwestia, którą dodała Marlene może oznaczać:
1) Toby przeżyje,
2) Toby naprawdę nie żyje a Spencer będzie o nim śniła,
3) Flashback.
Początkowo byłam pewna, że Toby naprawdę umrze i już nigdy więcej nie zobaczymy go w serialu. Teraz, w obliczu takich wiadomości mam ogromne wątpliwości.
Osobiście jetem za tym aby nie przeżył wypadku. Wolałabym żeby nie mieszali przy kolejnych zmartwychwstaniach. Poza tym jego śmierć sprawiłaby, że serial stanie się bardziej realistyczny. No i w końcu dostałabym to na co czekam od początku tego serialu: śmierć jednej z głównych postaci.
Z drugiej zaś strony, wiemy, jak bardzo Marlene kocha Toby'ego i jak wielu widzów kibicuje Spoby'emu, więc nie zdziwiłabym się gdyby Marlene uśmierciła Yvonne, żeby para znów mogła się zejść. Dla mnie to bez sensu. Nie ma w tym ani logiki ani romantyzmu ani żadnego dramatu. Wolałabym już, żeby ich rozstanie odbyło się kilka sezonów temu, w ich życiu pojawiłyby się nowe związki (oczywiście wszystkie nieudane), a po pewnym czasie zrozumieliby, że są sobie pisani i z nikim nie byli tak szczęśliwi, jak ze sobą. W ten oto sposób zbliżaliby się do siebie krok po kroku.
Ale to tylko moje zdanie. Marlene pewnie widzi to w inny sposób.
Keegan był wczoraj na snapchacie Shay, która dodawała tam nagrania z planu! Albo ich tylko odwiedził albo miał jakieś sceny do nagrania :D
OdpowiedzUsuńOby to był tylko flashback lub sen....
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że ta kwestia może być wygłoszona przez niego na ślubie Spoby'iego, bo przecież 3 pary wezmą ślub.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko uważam, że Spoby w tym momencie byłoby najnormalniejszą parą, bo Haleb to nieporozumienie. Ezria też. Nie widzieli się kilka lat, a potem po góra miesiącu się zaręczają. Jedno wielkie AHA. A co do Emily... No ona to i tak zmienia dziewczyny jak rękawiczki
A dla mnie to żadna para jeśli się zejdzie nie będzie miał sensu. To wszytsko jest tak bardzo pozbawione realizmu
UsuńTo zdecydowanie nie tylko Twoje zdanie :) Też uważam, że jak już chcieli mieszać w związkach, to powinni zrobić to zupełnie inaczej, bardziej realistycznie. A tak to wychodzi raczej na to, że dziewczyny nie potrafią zbudować zdrowej relacji z osobą, która nie uczestniczyła w ich życiu wcześniej. Niczym syndrom sztokholmski, ciągnie je do Rosewood i ludzi, z którymi wtedy były. Mało realistyczne.
OdpowiedzUsuń