Witajcie! Od razu chcę Was przeprosić za to, że tak późno pojawia się ten post. Obiecuję, że drugi odcinek będzie opisany od razu w czwartek. Ci, którzy nie oglądali jeszcze nowego epizodu nie powinni czytać tego posta!
Wszyscy fani Pll od dawna oczekiwali tego dnia! W końcu nadszedł nowy odcinek. Oglądałam go z ogromnym zdziwieniem. Moim zdaniem to o czym mówiła Marlen spełniło się. Pierwszy odcinek piątego sezonu był tak jakby dokończeniem finałowego odcinka i tak samo, jak po ostatnim epizodzie mamy wiele pytań. Jedynym pocieszeniem tak naprawdę jest to, że nie musimy tak długo czekać. Mam nadzieję, że w następnych odcinkach dostaniemy odpowiedzi na pytania, które tak bardzo nas nurtują.
Mówiąc szczerze wiele scen mnie wręcz rozśmieszyło... A. na dachu karetki pogotowia, Aria waląca w głowę Shanę... Był też moment, który wywołał na mojej twarzy uśmiech. Chodzi o scenę w teatrze, kiedy kłamczuchy po prostu rozmawiały, jak za dawnych czasów. Pierwszy raz od dawna zobaczyłam uśmiechy na ich twarzach.
Najbardziej wstrząsnęła mną sytuacja Shany, która ma być A.! Podejrzewałam ją o to, ale nie byłam na to przygotowana, bo zazwyczaj w Pll wszystko jest na opak. A do tego mamy kolejnego zmarłego do kolekcji... Chociaż mam przeczucie, że ona jednak żyje...
Bardzo podobała mi się retrospekcja z Ali i Ezrą. To było bardzo romantyczne, ale sama ta sytuacja, że oni byli kiedyś razem mnie nie zadowala. Zdecydowanie bardziej wolę Ezrię.
Wzruszyło mnie też to, że Aria mimo tego, że Ezra wyrządził jej taką krzywdę siedziała u niego w szpitalu i czekała na wieści o jego samopoczuciu.
Zdziwiło mnie to, jak łatwowierna jest Alison... Ja na jej miejscu nie ufałabym Cece zwłaszcza, że obecnie Ali jest w takim niebezpieczeństwie. Panienka DiLaurentis w kłamaniu jest ekspertem, więc powinna wyczuć coś dziwnego w zachowaniu przyjaciółki.
Najbardziej zastanawia mnie sekret Melissy i jej ojca... Od początku obydwoje wydawali mi się podejrzani, ale teraz po tych dziwnych szeptach i próbach ukrycia czegoś przed policją dziwią mnie jeszcze bardziej. Kolejną osobą, która nadal wydaje mi się podejrzana jest Mona... Moim zdaniem ona wie o czymś ważnym. No i jeszcze Noel, który na pewno odegra jeszcze jakąś ważną rolę...
Podsumowując! Odcinek bardzo mi się podobał, mimo że nie dostaliśmy w nim prawie żadnych odpowiedzi, jak zwykle było dużo akcji. A Wy co sądzicie o nowym epizodzie? Podobał wam się, czy nie?
xoxo
Martynika






Na pewno nie żyje, tego raczej nie sfingowała :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale ja mam jakieś takie wrażenie, że żyje... Nie wiem, dlaczego...
Usuń<3
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Shana nie była A tylko mściła się za Jenne, a tym głównym Big A jest ktoś inny. Po prostu mamy myśleć, że była A tak jak z wieloma innymi bohaterami było, np. Ezrą- myśleliśmy, że był A a on zbierał materiał do książki.
OdpowiedzUsuńTa scena jak dziewczyny rozmawiały tak normalnie jak zwyczajne nastolatki była świetna. Powinno ich być więcej.
Mam podobne zdanie do Shany... Ona nie może być BIG A. :)
UsuńJak to prawie nic sie dowiedzieliśmy przecież wiemy kto jest A!
OdpowiedzUsuńDowiedzieliśmy się, że Shana jest (była?) jednym z dziesiątek, setek, tysięcy A. :D
UsuńNo własnie.. :/ Mną to jakoś za bardzo nie wstrząsnęło... :( Nadal nie mamy odpowiedzi na wszystkie pytania ;(
UsuńO tym kto jest głównym A prawdopodobnie dowiemy się dopiero pod koniec serialu, raczej będzie to osoba wciąż żywa. Może Shana była jakimś pomocnikiem A lub mini A, ale to nie ona tam dowodzi... Może działała na własną rękę i tak naprawdę nie ma nic wspólnego z A? Kto wie...
UsuńMelissa zabiła dziewczynę w grobie:)
OdpowiedzUsuńSkąd wiesz? Hmm domyślałam się ;) Ale dlaczego i kto to był :O ?
Usuń